wtorek, 19 kwietnia 2016

Z KATAREM

Już od dawna zastanawiałam się nad prowadzeniem bloga, ale wydawało mi się, że nie mam nic ciekawego do opowiedzenia innym, że zbyt wiele jest mamusiek piszących o swoim codziennym życiu. 
Jeszcze żeby ono było ciekawe, żebym miała jakąś fajną pracę zawodową bądź robiła cokolwiek interesującego czym warto się podzielić z innymi.
A tu nic.                
Zwykłe nudne życie.
Szara codzienność. 
Dom, szkoła, szkoła, dom. 
Czasami mam coś do załatwienia na mieście, bądź wizytę u lekarza.
Zdarza mi się też kilka razy do roku odwiedzić znajomą kosmetyczkę i wpaść po drodze na plotki do koleżanki pracującej w sklepie odzieżowym. 
Aaaa zapomniałabym!!!!!
Są przecież jeszcze niedzielne obiadki u mamy i teściowej średnio 2 razy w miesiącu.
NO!!!!
To ja przecież mam bardzo ciekawe życie. 
Zarówno to osobiste jak i to towarzyskie!!!!
Na co ja w ogóle narzekam?????

Ale tak wracając do tej chęci pisania, o której wspomniałam wyżej.
Namówiła mnie koleżanka (również bloggerka, tylko z kilkuletnim stażem) po tym jak wysłałam jej kilka swoich "kartek z kalendarza - czyli opowieści o życiu codziennym".
Postanowiłam zaryzykować.
W najgorszym wypadku jeśli nikt tego nie będzie czytał (nikt poza koleżanką która mnie do tego namówiła) to będę miała fajny pamiętnik:)

*** 
Jestem szczęśliwa, że wreszcie robi się ciepło i że przyszła wiosna. 
Co prawda lubię zimę. 
Zwłaszcza taką białą i mroźną (jaką pamiętam z dzieciństwa). 
Ale jeszcze bardziej lubię wiosnę i lato!!!
Szkoda tylko, że zamiast cieszyć się coraz cieplejszymi dniami i spacerami na świeżym powietrzu, muszę siedzieć w domu. 
Jedna córka (zresztą tak jak i ja) kaszle i smarka, a druga ma anginę. Na razie tylko mąż się jako tako trzyma (choć i on narzeka na różnego rodzaju boleści, tyle że kręgosłupa, a to nie przejdzie po syropku czy antybiotyku L).


Siedzę przy laptopie, obłożona chusteczkami (tymi czystymi, jeszcze w pudełku i tymi już zużytymi, porozrzucanymi po całym łóżku) zamiast spać w najlepsze korzystając z tego, że dziewczynki śpią od 20, a mąż poszedł na piwo. 
Tak dobrze przeczytałaś/łeś. 
Na piwo.
Pisałam przecież, że czasami mu pozwalam :P

Żeby się nie denerwować jego wyjściem, wypiłam już dwie herbatki z melisą, po których biegam co chwilę do toalety.
Ale przynajmniej jestem oazą spokoju:)

Głowa mi pęka od kataru, w lewy otwór nosowy wepchaną mam chusteczkę żeby ciecz wyciekająca z niego nie kapała mi na piżamę, zegarek niecierpliwie pogania mnie uświadamiając, że minęła już godzinna 22, no i ten nieznośny pęcherz który średnio co 5-10 minut przypomina mi o ilości wypitych płynów!!!

Idę spać, a przynajmniej spróbuję. 
Jutro na szczęście sobota. Nie muszę nigdzie wychodzić, a wiec czesać się i malować też nie muszę, ani zrywać się przed 6. 
Muszę tylko wstać przed 7, zrobić dziewczynkom śniadanie, dać młodszej córce antybiotyk i mogę z powrotem wracać do łóżka (chociaż znając życie już wtedy nie będzie mi się chciało spać, a dzieci jak na złość będą się kłócić i chcąc nie chcąc zamiast bezkarnie leżeć i nic nie robić zwlokę się z łóżka).

A tymczasem....
Dobranoc:*
http://www.informabtl.com/3-sugestivos-carteles-sobre-la-ciencia-en-el-sexo/



***
Przepraszam, że ten post tez jest nieaktualny tylko sprzed kilku dni, ale muszę wykorzystać to, co do tej pory napisałam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz