Nie wiem czy każdy tak ma, czy tylko ja jestem jakaś inna????
Mam chwile, najczęściej nocą, gdy nie mogę zasnąć.
Martwię się wtedy o dziewczynki, o ich zdrowie przede wszystkim.
Przychodzą mi wtedy do głowy najczarniejsze myśli zmuszające do potoku łez, bezgłośnego szlochania (żeby mąż nie usłyszał i żebym nie musiała mu się tłumaczyć z jakiego powodu płaczę), powodujące zatkany noc i ból głowy.
Martwię się wtedy o dziewczynki, o ich zdrowie przede wszystkim.
Przychodzą mi wtedy do głowy najczarniejsze myśli zmuszające do potoku łez, bezgłośnego szlochania (żeby mąż nie usłyszał i żebym nie musiała mu się tłumaczyć z jakiego powodu płaczę), powodujące zatkany noc i ból głowy.
Martwię się też, o ich bezpieczeństwo i o to czy będę potrafiła i czy dam radę je uchronić przed całym złem tego świata.
Boję się też podczas każdej choroby, infekcji, przeziębienia.
Boję się także:
* że nie dam rady zbić wysokiej temperatury,
* że dziecko straci przytomność, a ja nie będę wiedzieć jak mu
pomóc,
* że zakrztusi się, zachłyśnie,
* że przyciśnie sobie palca lub dłoń drzwiami,
* że upadnie i przegryzie język, wybije zęba, uderzy głową.
Niby pozwalam dziewczynkom biegać po polu, bo przecież muszą
się gdzieś wyszaleć i lepiej na polu, niż w mieszkaniu (na 38m2), ale zawsze jest
jakieś ALE!!!!
* ALE nie biegaj, bo się potkniesz i rozbijesz kolano,
wybijesz zęby itp.
* ALE nie biegaj, bo się nazipiesz (czyt. nawdychasz) zimnego
(lub chłodnego) powietrza i później będziesz kaszleć / będziesz chora itp.
* ALE nie biegaj, bo się zgrzejesz, a później cię owieje i
będziesz… j/w (czyt. kaszleć / będziesz chora).
Martwię się też tym, jak sobie poradzą w życiu, kim będą i czy nie wpadną w złe towarzystwo.
Cały czas mam z tyłu głowy powiedzenie "Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot".
Boje się nie tylko o dzieci.
Boję się też o męża, mamę, teściową i innych członków naszej
rodziny.
Czasami, może już nie boję się, ale martwię się o bliskie mi osoby, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, którzy mają problemy zdrowotne, rodzinne.
Zdarza mi się bać nawet o siebie, a tak właściwie to o to, jak
dziewczynki poradziłyby sobie jakby mnie zabrakło i jak mąż by to wszystko ogarnął beze mnie.
Wiecznie się o coś boję i martwię, mam czarne myśli, a w głowie czarne
scenariusze.
| http://www.polubish.pl/931/zamienie_kobieca_zdolnosc_martwienia_sie_o_byle_.html |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz