Wszystko się pięknie udało bez zbędnego płaczu, rozpaczy czy krzyków.
Robiłam to po to, by przygotować ją do przedszkola.
Całe wakacje opowiadałam jej ile tam jest zabawek, ile dzieci i jak jest fajnie.
Tuż przed rozpoczęciem roku pokazałam jej wyprawkę z przyborami plastycznymi, kołderką i podusią do spania. Mówiłam też jak mniej więcej wygląda dzień, że jest śniadanie, dużo zabawy, później zupka, a po niej położy się na swoją ulubioną podusie z Myszką Minie i poleży chwilę albo pośpi. Jak się obudzi to po nią przyjdę.
Wszystko pięknie wyglądało tylko w opowieściach i w moich wyobrażeniach!!!!
Rzeczywistość była niestety inna.
Mąż zaprowadził młodą do przedszkola 1 września.
Były już prawie wszystkie dzieci i kilka brzdącow płakało. Młoda była dzielna. Bardzo dzielna!!! Nie płakała i nawet pomachała tacie przez okno na pożegnanie. Przyszłam po nią po niecalych 4 godzinach i byłam przerażona tym co zobaczyłam i usłyszałam. Moje dziecko było splakane, zachrypniete, rozżalone a pani przedszkolanka powiedziała, że poplakiwala cały czas. Byłam zdenerwowana i w końcu płakałam razem z młodą w drodze do domu żałując, że ją w ogóle puściłam do przedszkola. W domu zaczęły się rozmowy na temat tego jak było i co robiła w przedszkolu. Oczywiście młoda nie chciała rozmawiać na ten temat i płakała co chwilę. Mówiła, że nie chce iść do przedszkola, że chce być z mamą. Słysząc takie rzeczy od dziecka, z którym spędzałam dotąd 24 godziny na dobę i nie rozstawałam się ani na chwilę sprawiło, że cały wieczór nie mogłam się pozbierać i płakałam razem z nią. Starałam się jakoś namówić ją, pokazać że przedszkole może być fajne i zapewnić, że ją kocham i że przyjdę po nią na pewno, tak jak pierwszego dnia.
Moje rozmowy nie przyniosły zamierzonego rezultatu. Płakała cały wieczór i co chwilę powtarzała, że nie chce iść do przedszkola.
Gdy młoda zasneła zaczęłam pisać do koleżanki, która jakiś czas temu przerabiała to z synem, a w tamtym roku ponownie z córką. Dała mi dużo rad, z którymi na początku nie chciało zgodzić się moje serce mimo, że rozum podpowiadał mi, że muszę to zrobić. Ponieważ ona także musiała walczyć o to, żeby dzieci chodziły do przedszkola i zasiegała rad innych osób w jaki sposób ma je do tego nakłonić, postanowiłam zastosować się do tych wskazówek.
Na początek tata przez jakiś czas będzie młodą zaprowadzał, a po drugie na pewno będę ją odbierać szybciej. Przed lub po zupie. W zależności od tego, czy będzie płakać przez dzień.
Spanie w przedszkolu na razie sobie odpuścimy.
Powtarzam sobie co chwilę, że to dla jej dobra, że tam nauczy się o wiele więcej niż w domu i że nie dzieje jej się żadna krzywda, a to że płacze i że nie chce do przedszkola iść to dlatego, gdyż zaszły w jej życiu ogromne zmiany, na które nie była gotowa i jest to dla niej trudne tym bardziej, że musi poradzić sobie z tym bez pomocy mamy.
No a mama też musi sobie poradzić z tym, że jej malutka kruszynka nie jest już taka całkiem malutka i są rzeczy, które będzie robiła bez mamy.
Drugiego dnia pożegnałam młodą w domu i poszłam do szkoły odprowadzić pierworodną.
Mąż wyszedł z domu z młodą jakiś czas po nas. Po drodze szli, podskakiwali, żartowali, śmiali się. Gdy weszli do przedszkola zostali przywitani rozpaczą prawie wszystkich maluchów. Młodej się udzieliło i dołączyła do tej rozpłakanej gromadki. Złapała tatę za nogę i prosiła, żeby jej nie zostawiał. Dobrze, że mnie tam nie było, bo na pewno bym jej nie zostawiła. Nie dałabym rady.
Ponieważ obiecałam jej, że przyjdę po zupce to pod drzwiami przedszkola czekałam już pół godziny wcześniej nasłuchując czy nie płacze. Towarzyszył mi mąż.
Byłam w siódmym niebie, gdy zobaczyłam przez uchylone drzwi że ładnie się bawi.
Pani przedszkolanka powiedziała nam, że młoda zwymiotowała po śniadaniu i że to chyba z tego płaczu i stresu.
Odczekaliśmy więc, aż mała zje zupkę i zabraliśmy ją uśmiechnięta do domu.
Gdy pytaliśmy jak było, to mówiła, że fajnie ale że nie chce tam chodzić.
Na weekend odpuściliśmy rozmowę na temat przedszkola ale wrócimy do niej w niedzielę wieczorem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo. Wiem też, że przyzwyczajenie się do przedszkola może potrwać jeszcze tydzień, miesiąc a nawet kilka miesięcy. No ale może jakoś damy radę!!!
A przynajmniej mam taką nadzieję :)
I jeszcze coś dla mam, które czeka to samo w niedalekiej przyszłości:
Na pierwszy dzień do przedszkola :)
Mamuś, wstajemy! Załóż mi proszę wygodne dresy i kapcie, których nie będę musiał wciskać siłą. Zostaw w szatni coś na przebranie – wiesz, czasem łyżka tańczy w zupie, czasem żal mi zostawić w sali zabawki i… toaleta tak daleko wydaje się wtedy. Mamuś, wiem, że moje pójście do przedszkola przeżywasz bardziej niż ja. Jestem twoim skarbem, kruszynką, maluszkiem, żabką, księżniczką, misiaczkiem… wiem mamciu wiesz co, muszę ci powiedzieć, że nam obojgu będzie trudno się rozstać. Ale tylko na początku, kilka dni. No może kilka, kilka. I wiesz co, mamciu? Może przyjść mi do głowy (najczęściej w przedszkolnej szatni) kurczowe trzymanie się twojej nogi, trzymanie twoich rąk, błaganie, żebyś mnie nie zostawiała, nie porzucała, nie odchodziła beze mnie! Mamciu bądź silną kobietą – twoja siła ducha pomoże mi oswoić się z nową sytuacją. Dokonałaś dobrego wyboru! Nie ma nic piękniejszego niż szansa mojego rozwoju wśród rówieśników. Zobaczysz, jeszcze zaskoczę cię mamciu wierszykiem wypowiedzianym z pamięci…piosenką zaśpiewaną dla ciebie…rysunkiem o naszej miłości… samodzielnie ubranymi spodenkami….a może nawet uświadomię sobie, że sprzątanie po zabawie, to nie taki diabeł jak go malują Dzięki tobie, mogę nauczyć się tego wszystkiego w przedszkolu. Tylko musisz wierzyć we mnie – będzie dobrze! Tylko bądź dzielna. Nie płacz za mną w pracy i po drodze do niej – nie robisz mi krzywdy. Nie żegnaj się ze mną zbyć długo, przed wejściem do Sali ukochaj mnie najmocniej, najmocniej, najmocniej, na ucho szepnij, że kochasz, że wrócisz i…idź odważnie. Nie zastanawiaj się czy dobrze zrobiłaś oddając mnie do przedszkola – ty mnie nie oddajesz, ty mnie rozwijasz. Nie przerażaj się moim płaczem podczas pierwszych dni – w ten sposób chcę ci powiedzieć, że będę tęsknił, że cię kocham… a ty mamciu, swoją mądrością, rozsądkiem i konsekwencją naucz mnie proszę czekać na ciebie ze spokojem w moim małym serduszku, a obiecuję, że za jakiś czas sam będę ciągnął cię za rękę do moich przedszkolnych przyjaciół… wszyscy potrzebujemy czasu na odwagę!!!
http://m.demotywatory.pl/75590

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz