Wczorajszy i dzisiejszy dzień zaliczają się do tych typu "O ŻESZ KURWA TWOJA MAĆ" i "JA PIERDOLE".
Dzieci włażą mi na głowę!!!
Nie wiem, czy to efekt końca wakacji, zbliżającego się roku szkolnego czy rozbabrania wychowawczego (a może jedno, drugie i trzecie).
Nie słuchają w ogóle co do nich mówię.
W ogóle.
Nic a nic.
Gdy je wołam, albo mówię, żeby coś zrobiły, olewają mnie totalnie.
Ja, ostoja spokoju😂, powtarzam nadal grzecznie aczkolwiek wewnatrz już lekko wkurwiona drugi, trzeci, a czasem nawet czwarty raz.
Oczywiście w dalszym ciągu bez odzewu.
Wtedy wpadam w lekką furię i zaczynam drzeć gębę tak, że słyszą mnie sąsiedzi, ludzie przechodzący akurat po klatce schodowej, a także Ci, którzy są w okolicy naszego bloku (jeśli akurat mam otwarte okna, a pora roku właśnie temu sprzyja).
Dzieci natomiast wpadają w delikatny popłoch i mozolnie wykonują polecenie albo tylko udają, że coś robią.
Gdy wrzeszczę, a na twarzach dzieci widzę pojawiający się ironiczny uśmiech bądź totalną ignorancję, wtedy wpadam w totalny szał.
Tak było dzisiaj.
Przeszłam samą siebie.
Rzucałam przekleństwami starając się jednocześnie panować nad sobą (ale chyba mi nie wyszło).
Myślałam, że je rozszarpię.
Jestem psychicznie wykończona, zrezygnowana, zrozpaczona i zmęczona ciągłymi przepychankami, ich między sobą i moich z nimi.
Mam KURWA serdecznie dość na dziś i w ogóle.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz