Wakacje dobiegają końca, a ja wciąż mam wrażenie, że za mało czasu poświęciłam dziewczynkom i zbyt mało przygotowałam im atrakcji.
Były co prawda wypady do lasu, ale tylko dwa.
Były zabawy na placach zabaw i pod blokiem.
Były wyjazdy do obu babć, długie wycieczki, zwiedzanie.
Była wizyta kuzyna (niestety tylko dwudniowa).
Był basen miejski i ten pod domem u babci.
Było moczenie nóg w rzece i kąpiel w Jeziorze Solińskim.
Było oglądanie bajek do późnych godzin i wstawanie bez budzenia i pośpiechu.
Mimo tego mam wrażenie, że czegoś nam brakowało w te wakacje.
Że nie były one takie ciekawe i atrakcyjne jak w tamtym roku.
No cóż. Zostało nam jeszcze 2 tygodnie.
Może uda się jakoś ten czas wykorzystać.
W te wakacje wydarzyło się jedak coś bardzo ważnego dla naszej rodziny.
Mąż mój własny-osobisty rozpoczął pracę. Nie jest ona jakimś spełnieniem marzeń ale jest nam niezmiernie potrzebna do życia i normalnego funkcjonowania.
Z pomocą przyszedł mu kolega, który wtajemniczył go w funkcjonowanie firmy i pracę.
Na razie wszyscy musimy się do tej pracy przyzwyczaić i dostosować tryb życia.
Mąż zaczynał od 1 zmiany, w tym tygodniu 3 (chyba najtrudniejsza), w przyszłym 2.
Najtrudniej jest rano, gdy mąż chce się zdrzemnąć, a dzieci jak na złość nie słuchają.
Ehhhh dzieci!!!!
Przez wakacje miałam trochę problemów zdrowotnych.
Kiepsko się czułam, zrobiłam badania, w których wyszła mi anemia. Dostałam leki, po których niestety też czasem źle sie czuję.
Byłam też na konsultacji ginekologicznej i czekam na usg.
Są dni, że nie jestem w stanie wyjść z domu. Mam niskie ciśnienie i odnoszę wrażenie, jakbym się rozsypywała. Do tego mój żołądek źle znosi leko-terapie.
Póki co czekam na efekty leczenia i staram sie być cierpliwa oraz odporna na ból.
www.google.pl/amp/akados.pl/blog/2015/06/jak-zmarnowac-wakacje/amp/







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz