środa, 24 sierpnia 2016

OPOWIADANIE

Jest chłodna sierpniowa noc.
Mrok panujący w pokoju rozświetla blask świecy.
A w łóżku on i ona.
Mężczyzna i kobieta.
On przytula ją mocno do siebie. Jego ciepłe dłonie wędrują po jej ciele spokojnie, powoli, delikatnie.
Oddech dotąd łagodny, zaczyna przyspieszać, krew krąży coraz szybciej, a temperatura jego ciała rośnie.
Ona leży nieruchomo.
Niby ciało przy ciele, tak blisko siebie, a jednak tak daleko.
Ona czuje jego ciepły i coraz szybszy oddech na swej szyi i delikatny lecz namiętny dotyk dłoni na swym ciele.
Mogłoby się wydawać, że to początek wspaniałej, namiętnej gry wstępnej.
Każdy jego dotyk sprawia niestety, że mięśnie jej ciała spinają się, gardło zaciska się coraz mocniej, a po policzku spływa pierwsza łza.
Dziewczyna walczy ze sobą, z targającymi nią emocjami.
Z jednej strony kocha i pragnęłaby złączyc się w miłosnym akcie ze swoim wybrankiem, z drugiej jednak strony każdy kolejny stosunek utwierdza ją w przekonaniu, że jej organizm nie odczuwa już przyjemności tak jak kiedyś, że gorący niegdyś seks stał się zwykłym obowiązkiem, do którego coraz częściej się zmusza.
Nerwowo naciaga na siebie kołdrę, wycierając nią płynące z oczu łzy, a usta tuli do poduszki mocno je zaciskając, by partner nie usłyszał jej płaczu.
Nie jest w stanie wyznać mu swoich uczuć.
Czuje wstyd, upokorzenie i strach. Nagle postanawia spróbować jeszcze raz, mając nadzieję, że tym razem i ona osiągnie szczyt rozkoszy.
Obraca się twarzą w stronę mężczyzny.
Wtula się w jego ramiona i ... zalewa się łzami.
Nie jest w stanie zmusić się, wyłączyć mózg, w którym tyle myśli się kłębi, zbyt wiele ją to kosztuje.
Nagle on nerwowo wstaje i wychodzi z pokoju.
Domyśla się o co jej chodzi, jednak nic nie mówi.
Wraca po chwili, gasi świece i całuje ją na dobranoc.
Oboje zasypiają z poczuciem winy i złości.
On martwi się, że to przez niego jego ukochana, stroni od zbliżeń i wścieka się, że ona nie chce z nim o tym rozmawiać.
Ona natomiast boi się, że seks już nigdy nie sprawi jej przyjemności.
http://www.weekendowo.pl/ciekawostki/p,kochanie-poczujesz-roznice-czyli-kompromisy-w-milosci.html

piątek, 19 sierpnia 2016

PISANE ZE ŁZAMI W OCZACH

Wakacje powoli zmierzają ku końcowi.
Przedostatni ich tydzień spędzam z dziewczynkami u mamy w mieście, w którym się wychowałam i za którym bardzo tęsknię.
Nie mogę się nacieszyć tym pobytem, nagadać z przyjaciółkami, chciałabym wszystkich znajomych odwiedzić, wszystkie miejsca mi znajome i ulubione zobaczyć i pokazać dzieciom.
Cieszy mnie spotykanie ludzi, których dawno nie widziałam, bliższych i dalszych znajomych, opowiadanie pierworodnej o  swojej szkole średniej, wychowawczyni (u  której byłyśmy z wizytą), wspominanie przeszłości, młodości i dzieciństwa.

Serce mnie boli i gul stoi mi w gardle na myśl, że już za kilka dni będę musiała wracać do domu.
Nie żebym go nie lubiła, bo chociaż ciasny to własny i lubię wracać do niego jako do mieszkania.
Nie lubię tylko miasta, w którym mieszkam.
Nie mogę wybaczyć sobie tej pochopnie podjętej decyzji o zamieszkaniu tam :(

Każdy dzień tu spędzony jest dokładnie zaplanowany i każda godzina wypełniona atrakcjami.
Nie daje odetchnąć nikomu, ani mamie ani dzieciom, bo szkoda mi czasu na siedzenie w domu.
Chciałabym maksymalnie wykorzystać ten czas tu spędzony.
Niestety jak zwykle to bywa, nie uda mi się odwiedzić wszystkich miejsc, zobaczyć ze wszystkimi znajomymi :(
Zawsze tego czasu jest za mało, niezależnie od tego na jak długo przyjeżdżam.
Najchętniej zostałabym tu jeszcze na kilka dni, tydzień, miesiąc, a najlepiej to na zawsze.

Mam tak samo jak ty
Miasto moje a w nim
Najpiękniejszy mój świat
Najpiękniejsze dni!!!!
Zostawiłam tam kolorowe sny!!!!! 😢


Wiecie co boli najbardziej?
To, że mąż wie jak bardzo chciałabym tu żyć i jak nie lubię miasta, w którym mieszkamy, a mimo to nie chce słyszeć o przeprowadzce.
                                       http://zszywka.pl/tag/łza

sobota, 13 sierpnia 2016

SEN

Miałam sen.
Nie dzisiejszej nocy.
7 lat temu.
Byłam wtedy w ciąży z pierworodną.
Śniło mi się, że moje dziecko miało wypadek.
Nie pamiętam czy dziecko było w samochodzie, czy w wózku, ani w jakim wieku było.
Pamiętam, że wpadło do wody. Zimnej i ciemnej.
Pamiętam, że później chodziłam po cmentarzu, który był na jakiejś górce i rozpaczliwie szukałam grobu.
Obudził mnie wtedy mąż bo płakałam przez sen.

Od tamtego momentu bałam się, że to jakiś zły znak dla dziecka, ostrzeżenie dla mnie.

Mój pierwszy poród nie był jakiś dramatyczny.
Później zajęta byłam opieką nad córką i jakoś o tym nie myślałam.
Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się na drugie dziecko i wróciły wspomnienia o tamtym śnie, a wraz z nimi obawy.

Do dziś mam noce, kiedy nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok i chociaż nie chce, to i tak to wszystko do mnie wraca.
Aż dziwne jest, że po tylu latach pamiętam ten sen i że tak często wracam do niego wspomnieniami.

Mam nieraz tak, że pewne sytuacje dzieją się w moim życiu po dwa razy - tzw. deja vu.
Boję się, że pewnego dnia powtórzy się sytuacja z mojego snu tylko w realu.
Wiem, że głupia jestem.
Po prostu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeśli jest wszystko dobrze, to taka sytuacja nie może trwać wiecznie i któregoś dnia stanie się coś złego.
Tak jak balon, który się rozciąga podczas nadmuchiwania i kiedyś musi pęknąć.
http://minionek777.pinger.pl

środa, 10 sierpnia 2016

PĘDZĄCY CZAS

Czas pędzi nieubłaganie.
Dni tak szybko mijają.
Jeszcze niedawno oczekiwałam na wakacje a już liczę dni do rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego pierworodnej i pierwszego roku w przedszkolu młodej.
Można by pomyśleć, że skoro mam wakacje, to czas płynie mi wolniej i spokojniej.
Nic bardziej mylnego.
Nie potrafię się zatrzymać i cieszyć chwilą.
Nie potrafię się wyluzować tak naprawdę, tak jak kiedyś, kiedy to ja miałam wakacje szkolne.
Bez przerwy myślę o tym, co jeszcze jest do zrobienia, do kupienia.
Trzymam się sztywno zegarka, który bezustannie przypomina mi o porach posiłków, kąpieli czy spania.
Na początku wakacji trochę odpuscilam dzieciom i pora spania przeciągala się z godziny 20 do 22.
Od pewnego czasu staram się kłaść dziewczynki trochę wcześniej, aby pod koniec wakacji powrócić do godziny 20 powoli i bez szoku, że nagle trzeba iść wcześniej spać.
Staraliśmy się z mężem jak najbardziej urozmaicić te wakacje i sprawić by dziewczynki miały co wspominać przez cały rok.
Dla mnie największym wyzwaniem podczas wakacji było oduczenie młodej od smoczka.
Bałam się tego, że sobie nie poradzimy, że w końcu ulegne jej błaganiom albo że weźmie mnie na płacz i rozpacz.
Nie było jednak tak źle, jak się spodziewałam.
Zdarzało się,  że młoda czasem wspominała o smoczku ale dzięki wieczornym rytuałom udawało mi się odwrócić od niego jej uwagę.
Wydaje mi się, że odniosłysmy sukces, bo od początku lipca młoda nie miała smoczka w buzi.
No i w dzień nie śpi już w pieluszce. Zakładałam jej jednak tzw pampersa na podróż samochodem (bo trochę w te wakacje podrozowalismy) no i oczywiście na noc.

Zbliżający się 1 września przyprawia mnie już o ból głowy, ścisk w gardle i skręt w żołądku.
Boję się płaczu młodej, że nie będę mogła się rozstać ze spazmującą córka.
Boję się, że będę płakać razem z nią i będę się zastanawiała nad zebraniem jej do domu i rezygnacją z przedszkola.
Boję się, że nie będę potrafiła znaleźć sobie miejsca w domu podczas nieobecności dzieci.
Czas pokaże czy przetrwam tą próbę.
                 http://www.matkapracujaca.pl/2015/02/pedzac-do-przodu.html?m=1