Wczoraj obchodziliśmy z mężem 8 rocznicę ślubu.
Z tej okazji pozwolę sobie na małe podsumowanie tego minionego czasu.
Zamykam oczy i wracam myślami do tamtego dnia....
Pogoda była kapryśna. Było ciepło (jak na lipiec przystało), słonecznie ale nie obyło się bez deszczu. Pamiętam zdanie, które kilkakrotnie powtarzałam ubierając się w domu do ślubu, nerwowo zerkając za okno i obserwując padający (choć trafniejsze byłoby określenie ulewny) deszcz. Brzmiało ono "najważniejsze, że nie pada"!!!! Byłam mocno zestresowana. Nawet teraz, gdy wspominam to wszystko mam to samo uczucie w żołądku.
Przyznam, że nie zdawałam sobie sprawy, z tego jak wygląda życie w małżeństwie i co mnie (nas) czeka, ale wierzyłam w to, że będziemy razem szczęśliwi i że niezależnie od tego co i jak będzie to wszystko przetrwamy.
Przed ślubem miałam wątpliwości.
Oj miałam!!!!
Przez chwilę się nawet przestraszyłam, że chyba nie dam rady tak na zawsze i mimo, że miałam chwilę zawahania to odkąd poznałam swojego obecnego męża nie opuszczało mnie dziwne wrażenie, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Poszłam więc za głosem serca.
Czy żałuję? Hmmm...
Muszę się przyznać bez bicia, że czasem mieliśmy przez te 8 lat przejściowe kłopoty. Były dobre i źle chwile i dni. Zdarzało mi się pomyśleć albo powiedzieć, że żałuję swojej decyzji sprzed lat. Natomiast nigdy nie żałowałam tego, że jestem matką.
Chciałam wrócić jeszcze do chwili kiedy szykowałam się w domu do ślubu. Były ze mną prawie wszystkie przyjaciółki. Większość z nich jest mi bliska do dziś.
W tym momencie chciałam Wam podziękować za obecność, wsparcie i wspólnie spędzone chwile, te sprzed ślubu i te z minionych 8 lat. Dzięki Wam patrząc wstecz myślę "kurde ale ja mam zaje...te wspomnienia!!!!".
Patrząc teraz na zdjęcia ze ślubu jest wiele rzeczy, które bym zmieniła. Inna suknia, inne buty, inna fryzura, inni goście (była osoba której wolałabym nie zapraszać!!!), inny plener, więcej bym jadła (bo chyba niczego w dniu ślubu nie zjadłam poza tortem oczywiście) i więcej bym się bawiła.
Jednego bym tylko nie zmieniła. Męża.
Wiem, że czasem na niego narzekam ale w końcu mogłam trafić gorzej 😜
Nie jest ideałem (bo kto nim jest?), zdarzało się, że zranił mnie nie raz ale kocham go.
Ja w końcu też święta nie jestem.
Rocznicy ślubu nie spędzaliśmy jakoś szczególnie.
Ot tak po prostu RAZEM.
Przez dzień każdy miał swoje sprawy, a wieczorem gdy dzieci poszły spać wypiliśmy drinka, pooglądaliśmy film i mieliśmy coś jeszcze w planach ale sen mnie zmorzył po alkoholu 😜
I tak właśnie minęła nasza 8 rocznica ślubu.
Koniec.
http://w-kartki.eu/2942_ekartka_osma_rocznica_slubu.html

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz