niedziela, 5 czerwca 2016

PRAWIE JAK DOKTORKA

Gdy zostałam matką żałowałam, że nie uczyłam się na lekarza.
Od kiedy mam dzieci zdobyłam pewną wiedzę i umiejętności wstępnej diagnozy chorego dziecka, dzięki czemu nie muszę biegać co chwilę do pediatry.
Wiadomo, na początku gdy urodziła się nasza pierworodna, to z każdą pierdołą kaszlem, temperatura lecialam zaraz do lekarza.
Z czasem jednak nauczyłam się:

  • rozpoznawać rodzaj kaszlu (suchy, mokry) i leczyć go na własną rękę, 
  • zbijać temperaturę, 
  • robić inicjacje (wiem też, kiedy mam użyć do inhalacji mucosolvan, a kiedy berodual),
  • czym ulżyć dziecku w katarze, przy bolesnym ząbkowaniu,
  • co podawać na ból brzucha, przy biegunkach czy wymiotach.

Moja apteczka powiększyła się też o asortyment potrzebny do wyleczenia wszystkiego na własną rękę.
Mam więc:

  • kilka rodzai syropow na kaszel (w zależności od tego jaki to kaszel i jak długo się utrzymuje), 
  • kilka rodzai leków na gardło (aerozmole i tabletki do ssania),
  • coś na biegunkę, 
  • na ból brzucha, 
  • kilka rodzai syropów i czopków przeciwgoraczkowych, 
  • leki odpornościowe,
  • aerozole i krople na katar i sól fizjologiczną do nosa, 
  • sól fizjologiczną do inhalacji,
  • odpowiednie leki do inhalacji, 
  • maści (na odparzenia, zaczerwienienia, rozgrzewające, ułatwiające oddychanie podczas kataru, na obrzęki i stłuczenia),
  • krople na alergię, 
  • płyn na bolące dziąsła. 
Zakupiliśmy też urządzenie do inhalacji i bańki bezogniowe, które stawia mój mąż.
Oczywiście musiałam się nauczyć dawkowania każdego lekarstwa oraz tego, jak długo można dany lek stosować.
Szkoda tylko, że nie potrafię osłuchiwać dziecka stetoskopem, bo udałoby mi się zaoszczędzić dużo czasu zamiast siedzieć w kolejce do lekarza.
http://www.123rf.com/photo_12201782_sick-teddy-bear-lying-in-bed-and-sitting-next-to-mom-with-a-thermometer-vector-illustration.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz