piątek, 28 marca 2025

POKONANA

Zaczęło się w środę bólem głowy i okropnym osłabieniem,  które dopadało mnie w pracy koło 13- 14 godziny.

Brałam przeciwbólowe i jakoś kołatałam do wieczora.

Rano gdy wstawałam było w miarę ok, po czym przychodziła godz około południa i odbierało mi siły do życia


W piątek wyszłam z dziewczynami z pracy do kina i później na chwilę do baru z okazji Dnia Kobiet, ale wszystkie byłyśmy jakoś tak zmiętolone całym tygodniem, że dość szybko wróciłyśmy do domu. 


Weekend praktycznie przeleżałam wstając tylko żeby przygotować i zjeść posiłek. 

Brałam przeciwbólowe i podwójne witaminy, wierząc w to, że postawi mnie to na nogi.

Miałam tylko dziwnie zmieniony głos i czułam jakby mi coś zapchało nos.


Kolejny tydzień rozpoczął się nawet nieźle.

Myślałam, że mam to już wszystko za sobą. 

Miałam nadzieję, że udało mi się pokonać jakieś cholerstwo, które usiłowało mnie rozłożyć.


Z nienacka pod koniec tygodnia znowu pojawił się ból głowy, zaczęłam podciągać nosem i czułam się jakbym miała gorączkę. 

Ból obejmował coraz większą część mojej twarzy, szczególnie z lewej strony i zaczęły boleć mnie zęby. 


Noce były koszmarne, nos miałam zatkany, oddychałam buzią, która wysychała mi tak, że język robił się sztywny jak kołek.

Musiałam wstawać co chwilę i pić, a pijąc woda wylewała mi się bokami, tak miałam wszystko w buzi wyschnięte. 


W sobotę, gdy obudziłam się z zaropiałym okiem stwierdziłam, że jednak przegrałam tą walkę i muszę wziąść antybiotyk, bo sama sobie z tym nie poradzę.

Mialam 3 dniowy w domu, więc zarzuciłam sobie go od razu i podwójną dawkę osłony.


W poniedziałek zadzwoniłam do lekarza rodzinnego po przedłużenie antybiotyku na kolejne 3 dni gdyż nadal bolały mnie zęby i jakoś nie zauważyłam ogromnej poprawy samopoczucia. 


W 5 dniu antybiotyku czułam się pokonana, jakby ktoś mnie przez maszynkę do mięsa przecisnął. 

Byłam słaba, było mi zimno i strasznie wysychały mi usta. 

Jakby tego było mało to dostałam sraczkę i co chwilę latałam do kibla🤦

Po godz 15 poddałam się i zgłosiłam Dyrce, że nie będzie mnie do końca tygodnia w pracy, bo dopadły mnie zatoki i biegunka.


Następnego dnia zamiast dzwonić po teleporadę postanowiłam osobiście zgłosić się do lekarza. 

Doktorka zbadała mnie i stwierdziła zapalenie zatok, w tym tych szczękowych.


Chciałam Rtg, żeby zobaczyć co się tam dzieje, ale oczywiście Pani Doktor stwierdziła, że to nie jest konieczne🤷‍♀️


Dostałam antybiotyk, po którym jeszcze nie mam uczulenia, L4 na 9 dni, a 7 dni roboczych.

Renopuren zatoki 2 x dziennie do picia i 

inhalacje z solanki zabłockiej.


Dziś jest 9 dzień antybiotyku.

Czuje się już dobrze.

Katar przeszedł mi bardzo szybko, po kilku dniach.

Doskwierał mi tylko uciążliwy ból jednego zęba ale nagrzewałam go i nadal to robię lampą na podczerwień i mam antybiotyk na kolejnych 5 dni jeśli będzie bolał nadal to mam zjeść do końca.   Na szczęście jest poprawa więc chyba poprzestane na 10 dniowej antybiotyki terapii (plus 5 dni innego🤦)

Mogę też dostać skierowanie do laryngologa, którego mam prosić o tomograf głowy, ale na to wszystko trzeba mieć czas ⏳ ⌛ ⏳ 



Jest jeszcze ewentualność, że boli mnie od strony stomatologicznej.

Ale to już inna bajka.

Nie myślę na razie o tym.


Wracam do życia.

A w poniedziałek do roboty.

Do naszego osobistego obozu pracy i zagłady godności osobistej pracowników mających własne zdanie i nie zgadzajacych się na obyczaje i zasady panujące w owej placówce.

🤦

      https://www.fabrykasily.pl/motywacja/Kazda_przegrana_jest_wygrana-23306


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz