Nie szkodzi, że jeszcze deszczowy i chłodny marzec, że poniedziałek w drzwi puka....
Nie szkodzi, że jeszcze czasem czapka na głowie, że kurtka zimowa i szalik....
Że wciąż herbata z cytryną i sokiem malinowym, kocyk i ciepły kaloryfer....
Nic nie szkodzi, bo myśli w stronę wiosny już uciekają, kiedy słońce grzeje coraz mocniej i pierwsze ptasie trefle rankiem już słychać.
One czują zbliżającą się wiosnę....
I dzięki nim i ja ją czuję.
Lubię wiosnę, zapach przyrody budzącej się do życia.
Lubię , gdy słońce ogrzewa moją twarz.
Lubię, gdy wszystko się zieleni, gdy na trawie pojawiają się pierwsze kwiatki.
Lubię, gdy dzień jest coraz dłuższy.
Lubię, gdy słońce zagląda do naszego mieszkania i ogrzewa je.
Lubię wiosnę!
Może i ja obudzę się na nowo tej wiosny...
Ten czas od grudnia był ciężki.
Była kłótnia z mamą, dużo nerwów, co przełożyło się na moje problemy zdrowotne - kołatanie serca, problemy z ciśnieniem. Międzyczasie kontakty z mamą zaczęły się polepszać, a jej choroba sprawiła, że kontakty stały się częstsze.
Może to wszystko co się stało, było po coś.
Może to właśnie sprawi, że coś się w moim życiu zmieni tej wiosny...
Tekst zaczerpnierty z Facebooka /Anioł do wynajęcia/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz