czwartek, 3 listopada 2022

BABA U LEKARZA, ZNOWU!

Jestem świeżo po wizycie u ortopedy.

Przyznam, że nie liczyłam na taką diagnozę.

Spodziewałam się raczej, że będę musiała doktora namawiać, przekonywać, prosić.

A tu siadam na krzesełko, daje wyniki badań z Przemyśla, opowiadam o tej swojej bolącej ręce, że utrudnia mi życie w domu i funkcjonowanie w pracy i nagle słyszę: 

"trzeba zrobić zabieg"!


Przez chwilę mnie zatkało.

Nie wiedziałam co powedzieć.

Chciałam tego, ale byłam w szoku, że tak łatwo poszło.


Podczas, gdy lekarz wypisywał skierowanie na zabieg, opowiadałam mu o tym, że dłoń mi cierpnie w nocy, aczkolwiek boli mnie tylko łokieć i to od niego ból promieniuje do przedramienia, ale dłoń zasadniczo mnie nie boli.


Powiedział mi, że oprócz cieśni mam jeszcze tzw. łokieć tenisisty czyli zmiany degeneracyjne w scięgnach, co powoduje ogromny ból przy czynnościach związanych z podnodzenim kubka, tudzież dzbanka, przy wykręcaniu gąbki do naczyń, szmatki, mopa i wielu innych czynnościach, które na codzień wykonuje w domu i w pracy.

Na miejscu dostałam zastrzyk w łokieć, który ma sprawić, że ręka przestanie mi doskwierać, ale pomoże jakby dopiero za kilka dni. 

Po zastrzyku zrobiła się jakby mało władna i bolała bardziej niż zwykle. 

Zastanawiam się jak będę pracować w dniu dziesiejszym.

(Zapomniałam dodać, że urwałam się z pracy, by ogarnąć tą wizytę i głupia myślałam, iż za 2h będę spowrotem. Taaaaak bardzo się pomyliłam. Ale o tym za chwilę.)

Następnie doktor zaczął oglądać moje RTG odcinków szyjnego i piersiowego powtarzając w kółko "wstyd i hańba".

Faktycznie było mi wstyd, gdy tak mówił. 

Dostałam skierowanie na rehabilitację i  kazał mi wziąść się za siebie🤷‍♀️

Po tym wszystkim co dostałam i usłyszałam wyszłam lekko oszołomiona z gabinetu.  

Udałam się na izbę przyjęć, gdzie miałam umówić się na datę zabiegu. 

A tam kolejka i dłuuuugie oczekiwanie na lekarza, który był na zabiegu😱

W tej oto kolejce przesiedziałam 2,5h i spotkałam wielu ludzi, mniej oraz bardziej znajomych i prawie umarłam z głodu.

Po upływie tego czasu i przybraniu wszystkich możliwych pozycji na szpitalnym krześle wreszcie doczekałam się wezwania przez lekarza. 

Termin zabiegu został ustalony na 7.12, a dzień wcześniej mam się zgłosić na oddział. 

Prawdopodobnie wyjdę w dzień zabiegu, jeśli wszystko będzie w porządku, a jest mi to nawet na rękę, gdyż dzień później mam rezonans w Sanoku. 

Później chwilę chorobowego, żeby dość do siebie i może uda się w tym czasie skorzystać z rehabilitacji na kręgosłup. 

Oby, bo jak już wrócę do pracy, to ciężko będzie znowu wolne brać, żeby na zabiegi chodzić. 

O i takie to wszystko 🤷‍♀️

Oczywiście jakiego bym terminu zabiegu nie miała, to nigdy odpowiedniej pory w pracy nie będzie, bo u nas zawsze coś się dzieje, i w sali też jestem potrzebna. Ehhh 

Pani dyrektor mimo, że mnie na zabieg namawiała to oczywiście miała minę zniesmaczoną gdy jej o tym powiedziałam. 

A Aga, nauczycielka z mojej grupy i jednocześnie Siostra moja nabyta, była wyrozumiała i oszczędna w komentarze. 

No i pojawiły się wyrzuty sumienia, że może mogłam to przemyśleć, wtedy przy lekarzu i zapytać o inny termin np styczniowy? 🤔

No ale sprawa się rzekła. 

Jakoś się specjalnie nie zastanawiałam nad datą. 

Taką podał lekarz. 

Przytaknęłam i mam nadzieję, że zrobie to i będę miała spokój i nie będę musiała już wracać do tematu. 

To tyle.


https://m.facebook.com/babaulekarza/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz