W tym roku swoje urodziny świętowałam tydzień, od piątku, do wczoraj.
Gdy w piątek rano koleżanki z pracy zaskoczyły mnie urodzinowym torcikiem, kazały pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczkę byłam w ogromnym szoku, a jednocześnie było mi miło oraz czułam wzruszenie.
Oczywiście moim marzeniem wypowiedzianym w myślach była zmiana pracy.
Póki co, trzeba tyrać nadal w tym naszym kołchozie.
W piątek odwiedziała mnie koleżanka, żeby jej paznokcie przeciągnąć topem, a przy okazji opiłyśmy moje urodziny.
W sobotę świętowałam ze znajomymi w ich nowym, pięknym, ciągle dopieszczanym domku.
W niedzielę, u teściowej.
Cały weekend bezalkoholowo, bo umówiłam się z Panem Mężem, że będę kierowcą.
W poniedziałek Sis obdarowała mnie prezentem i miałyśmy się spotkać na winko, ale w tygodniu głowa mnie bolała kilka dni, więc spotkałyśmy się dopiero wczoraj.
Ponieważ pogoda nam sprzyjała posiedziałyśmy na balkonie przy świeczce, światełkach i z winkiem w dłoni.
Plotkowałysmy i śmiałyśmy się prawie do 23.
To były naprawdę bardzo dobrze spędzone urodziny 🎂
