Czuję dumę i zadowolenie, gdyż zakończył się kolejny rok szkolny moich dzieci, a co za tym idzie także trochę i mój.
To był rok pełen nerwów i przypominania o sprawdzianach, kartkówkach, książkach, zeszytach, strojach na wf, czytaniu lektur.
A także rok sprawdzania zadań z angielskiego, pomagania młodej w lekcjach, robienia prezentacji, gdy pierworodna miała nawał zadań i nauki, pomagania w pracach plastycznych młodej.
Ogarnęłam również organizację przygotowań do Pierwszej Komunii młodszej córki i starałam się wspierać dzieci zawsze, gdy tego potrzebowały, wysłuchiwać i po prostu być.
Pierworodna zakończyła 8 lat ciężkiej harówki.
Teraz nowe przed nią więc i ona i ja czujemy lekki lęk i obawę przed nieznanym.
Młoda zakończyła sielankę - 3 rok nauczania wczesnoszkknego.
Przed nią 5-letnia ciężka praca.
Już się boję na samą myśl.
To był dla dzieci udany rok, jeśli chodzi o naukę, zdobytą wiedzę, osiągnięcia.
Dla mnie rok pełen nerwów, krzyków, trzaskania drzwiami, rzucania zaklęć (czytaj: przekleństw), niepotrzebnie wypowiedzianych słów i wylanych łez.
I mimo, że dzieci zadowolone są ze swoich świadectw i z zakończonego roku, ja czuję smutek i żal do siebie.
Chyba nie tak sobie ten rok wyobrażałam.
Czuję, że nie jestem dobrą matką.
Że powinnam mieć więcej cierpliwości, być bardziej wyrozumiała.
Za dużo krzyczę, przeklinam, zbyt łatwo się denerwuję. Często mam wyrzuty sumienia i mam poczucie straconego czasu.
https://www.zsnr1.limanowa.pl/2020/04/zakonczenie-roku-szkolnego-klas-maturalnych-2019-2020/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz