czwartek, 13 października 2016

O POTRZEBIE SNU

Sen nigdy w moim życiu nie odgrywał ważnej roli.
Jednym słowem spałam bo musiałam, bo przychodziła noc. Gdy rano tylko robiło się jasno oczy mi się otwierały i już od wczesnych godzin nie mogłam spać, a leżenie w łóżku przewracając się z boku na bok strasznie mnie denerwowało.
W podstawówce np. trzeba było wstawać do szkoły, a w weekendy też nie potrafiłam leżeć bezczynnie.
W szkole średniej kładłam się spać o wiele później, niż za gówniarza, ale wstawałam tak samo wcześnie.
Szkoda mi było życia na spanie.
W weekendy nie lubiłam tracić czasu na wylegiwanie się i bezczynne lenistwo.
Później zaczęła się praca i studia zaoczne, więc o dłuższym spaniu nie było mowy nawet jakbym chciała. :)
Mimo, że czasem może i miałam ochotę na to, by dłużej pospać np po imprezie, to czas już mi na to nie pozwalał, goniły mnie obowiazki.
Spanie pokochałam tak naprawdę dopiero, gdy na świecie pojawiła się pierworodna.
Dowiedziałam się wtedy, jak ważny w życiu człowieka, w moim życiu, jest sen i jak bardzo potrzebuje go do normalnej egzystencji.
Nauczyłam się spać zawsze, wszędzie, w każdej pozycji i miejscu.
Zdarzało się zasnąć w kościele, przy stole po posiłku, na łóżku w oświetlonym 3 żarówkami (które świeciły mi prosto w twarz) pokoju, podczas odrabiania lekcji z pierworodną, a także podczas wizyty znajomych.
Gdy po całym dniu przykładałam głowę do poduszki, wystarczyły 3 sekundy i już wpadałam w objęcia Morfeusza.
Nieważne było dla mnie, że w pokoju świeciły się wszystkie możliwe światła, że mąż coś do mnie mówił, że leciało coś ciekawego w tv.
I mimo, że moje dzieci już nie są takie małe (7 i 3 lata) to potrzebę snu mam nadal ogromną.
Mój dzień wygląda zupełnie inaczej, niż wtedy gdy np. byłam panienką.
Wstaje rano trochę wcześniej niż przed ślubem (teraz prowadzę dzieci do szkoły i przedszkola więc pobudke mam przed 6, kiedyś najczęściej wstawiłam o 7). Kiedyś kąpiel brałam przed 19 i miałam później czas dla siebie, teraz biorę szybki prysznic dopiero jak dzieci pójdą spać, a swój wolny czas spędzam najczęściej przy desce do prasowania.
Kiedyś kładłam się spać przed 22 a teraz często koło 24.
Kiedyś przesypiałam cała noc nie budząc się w ogóle, albo wstawałam tylko po to, by prawie na śpiąco dojść do toalety i z powrotem po omacku wrócić do łóżka.
Teraz wstaje kilka razy w ciągu nocy do dzieci (rzadko zdarza się całkowicie przespana noc).
I mimo, że czasem rano nie pamiętam, ile razy i czy w ogóle w nocy wstawiłam, to z trudem budzę się rano i czuje ogromne zmęczenie.
Niezależnie od tego jak przebiegał mój sen to i tak jestem wiecznie niedospana.
Najlepsze jest to, że każdego wieczoru obiecuje sobie, że jutro położę się wcześniej!!!! :)

        U.    http://www.bez-cenzury24.pl/17134/sen_matki.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz