sobota, 22 października 2016

PO TRZYDZIESTCE

Ostatnio przeczytałam dobry post u pewnej blogerki Covebaby, który możecie przeczytać TUTAJ, bo gorąco polecam wszystko, co pisze ta fajna babeczka.
Natchnęło, mnie to, do napisania dzisiejszego tekstu.
Mianowicie chodzi mi o to, co i jak zmieniło się w moim życiu po przekroczeniu tej magicznej 30-tki!

Na pewno spoważniałam.
Mój maż uważa, że kiedyś byłam bardziej rozrywkowa, że znałam się na żartach.
Faktem jest, że kiedyś śmiałam się, gdy żartował na mój temat, a teraz się obrażam. Nie wiem czy przestały mnie bawić jego żarty, czy nie potrafię już śmiać się z siebie? Czasami po prostu sprawiają mi przykrość.

Zmieniły się priorytety w moim życiu.
Kiedyś wydawałam pieniądze na ciuchy, buty mimo, że może nie potrzebowałam kolejnych sztuk. Teraz każdy mój zakup jest starannie przemyślany. Kupuję tylko to, co jest mi naprawdę niezbędne. Pieniądze wolę wydawać na dzieci!!!!

Wygląd.
Zawsze przed wyjściem z domu zerkam w lustro czy mniej więcej wszystko co mam na sobie do siebie pasuje. Kiedyś potrafiłam w ostatniej chwili przebrać się, bo coś mi do czegoś nie pasowało. Ostatnio złapałam się na tym, że jest mi wszystko jedno jak wyglądam.

Oczywiste jest dla mnie i to niekoniecznie stało się, po osiągnięciu 30 urodzin, lecz po przyjściu na świat moich pociech, że moje potrzeby schodzą na dalszy plan, a najważniejsze są dla mnie dzieci.
Tak na przykład potrzeba fizjologiczna. Niby normalna i tak oczywista dla każdego, lecz jednak zdarza mi się wieczorem, po całym dniu, który niekiedy spędzam w biegu, siadać na kibelku i uświadamiać sobie, że ostatni raz sikałam np w południe, bądź rano, a grubszej sprawy to chyba (podkreślam CHYBA, bo jednak do końca nadal nie jestem pewna) tego dnia jeszcze nie robiłam, ale że za bardzo nie mam teraz czasu, bo mam jeszcze TYLE rzeczy do zrobienia, odkładam tą sprawę na .......... później.

O potrzebie snu pisałam w poprzednim poście, wiec nie będę się powtarzać. Nie mniej jednak ona też się zmieniła.
Teraz gdy miałabym, propozycję pójścia na imprezę, szaleństw na parkiecie do białego rana i świetnej zabawy, wybrałabym raczej powolny pląs w domowych pieleszach, spanie z obowiązkowymi przerwami na siku i obchodem po mieszkaniu, by sprawdzić czy dzieci są nakryte, pobudkę po 6 rano, gdy za oknem jeszcze ciemna noc, i moją młodą szeptającą mi do ucha "Mama zagrzej mlecio i włącz baje".

Bywam NIEperfekcyjną panią domu! 
Przed trzydziestką miałam chopla na punkcie czystej podłogi!!!! Nie pozwalałam pierworodnej w lecie chodzić boso po panelach, bo zostawiała ślady stóp!!!! No jakaś porąbana byłam, ale to mi na całe szczęście przeszło.
Przestały mi przeszkadzać też palce odbite na szybie drzwi balkonowych, a także te na telewizorze.
Reszta póki co pozostała bez zmian.
Może muszę przejść na wyższy poziom (40 lat) żebym przestała przejmować się kurzem i brudem, albo po prostu iść do pracy (i w tym miejscu powinna być wstawiona taka ikonka, która się kładzie ze śmiechu i płacze!!!!).

Długość spódnic i bielizna.
Jeśli chodzi o spódnice to zauważyłam, że z roku na rok ich długość się raczej zmniejsza, a nie zwiększa. Na studiach nosiłam spódnice za kolano!!!!
Czujecie????
Miałam 18 -20 lat i taka długość!!!
Teraz mam już przed kolano :)
Są oczywiście takie długości, które proponuje mi koleżanka, a na które ja odpowiadam "no coś Ty, przecież mi tu prawie tyłek wydać" (dodam tylko, że w rzeczywistości do pokazania tyłka to jeszcze trochę brakuje!!!!). Wiem, wiem. ubieram się jak stara baba i w ogóle gustu nie mam. To się już chyba u mnie nie zmieni!!! Nigdy nie nosiłam tego, co modne, tylko dlatego, że to modne było. Ja muszę się w czymś dobrze czuć i tyle.
A jeśli chodzi o bieliznę to niedawno wróciły do moich łask stringi.
Nie żebym takie codziennie nosiła, ale zdarza mi się i to, czasami nawet bez okazji. Nadal jednak ubóstwiam majtki z dużą ilością bawełny i z odrobiną delikatnej, niegryzącej koronki, albo i bez.

Może jeszcze coś by się znalazło, ale ze względu na późną godzinę (23:50) i ilość spożytego alkoholu (pół butelki) mój mózg i oczy odmawiają mi posłuszeństwa, a palce plączą mi się na klawiaturze tak, że co chwilę muszę błędy poprawiać.
Kończę więc życząc Wam DOBREJ NOCY:*
http://kwejk.pl/przegladaj/2618431/7/zycie-przed-i-po-trzydziestce.html

http://kwejk.pl/przegladaj/2618431/7/zycie-przed-i-po-trzydziestce.html


czwartek, 13 października 2016

O POTRZEBIE SNU

Sen nigdy w moim życiu nie odgrywał ważnej roli.
Jednym słowem spałam bo musiałam, bo przychodziła noc. Gdy rano tylko robiło się jasno oczy mi się otwierały i już od wczesnych godzin nie mogłam spać, a leżenie w łóżku przewracając się z boku na bok strasznie mnie denerwowało.
W podstawówce np. trzeba było wstawać do szkoły, a w weekendy też nie potrafiłam leżeć bezczynnie.
W szkole średniej kładłam się spać o wiele później, niż za gówniarza, ale wstawałam tak samo wcześnie.
Szkoda mi było życia na spanie.
W weekendy nie lubiłam tracić czasu na wylegiwanie się i bezczynne lenistwo.
Później zaczęła się praca i studia zaoczne, więc o dłuższym spaniu nie było mowy nawet jakbym chciała. :)
Mimo, że czasem może i miałam ochotę na to, by dłużej pospać np po imprezie, to czas już mi na to nie pozwalał, goniły mnie obowiazki.
Spanie pokochałam tak naprawdę dopiero, gdy na świecie pojawiła się pierworodna.
Dowiedziałam się wtedy, jak ważny w życiu człowieka, w moim życiu, jest sen i jak bardzo potrzebuje go do normalnej egzystencji.
Nauczyłam się spać zawsze, wszędzie, w każdej pozycji i miejscu.
Zdarzało się zasnąć w kościele, przy stole po posiłku, na łóżku w oświetlonym 3 żarówkami (które świeciły mi prosto w twarz) pokoju, podczas odrabiania lekcji z pierworodną, a także podczas wizyty znajomych.
Gdy po całym dniu przykładałam głowę do poduszki, wystarczyły 3 sekundy i już wpadałam w objęcia Morfeusza.
Nieważne było dla mnie, że w pokoju świeciły się wszystkie możliwe światła, że mąż coś do mnie mówił, że leciało coś ciekawego w tv.
I mimo, że moje dzieci już nie są takie małe (7 i 3 lata) to potrzebę snu mam nadal ogromną.
Mój dzień wygląda zupełnie inaczej, niż wtedy gdy np. byłam panienką.
Wstaje rano trochę wcześniej niż przed ślubem (teraz prowadzę dzieci do szkoły i przedszkola więc pobudke mam przed 6, kiedyś najczęściej wstawiłam o 7). Kiedyś kąpiel brałam przed 19 i miałam później czas dla siebie, teraz biorę szybki prysznic dopiero jak dzieci pójdą spać, a swój wolny czas spędzam najczęściej przy desce do prasowania.
Kiedyś kładłam się spać przed 22 a teraz często koło 24.
Kiedyś przesypiałam cała noc nie budząc się w ogóle, albo wstawałam tylko po to, by prawie na śpiąco dojść do toalety i z powrotem po omacku wrócić do łóżka.
Teraz wstaje kilka razy w ciągu nocy do dzieci (rzadko zdarza się całkowicie przespana noc).
I mimo, że czasem rano nie pamiętam, ile razy i czy w ogóle w nocy wstawiłam, to z trudem budzę się rano i czuje ogromne zmęczenie.
Niezależnie od tego jak przebiegał mój sen to i tak jestem wiecznie niedospana.
Najlepsze jest to, że każdego wieczoru obiecuje sobie, że jutro położę się wcześniej!!!! :)

        U.    http://www.bez-cenzury24.pl/17134/sen_matki.html

sobota, 1 października 2016

NOWE HOBBY

Ponoć w życiu nigdy nie jest za późno na trzy rzeczy:
Miłość
Naukę
I spełnianie marzeń.

Idąc za tą myślą, postanowiłam postawić na naukę i znalazłam sobie dodatkowe zajęcie, takie tylko dla mnie.
Pomyszkowałam trochę w internecie, poczytałam, naoglądałam się filmików, zamówiłam już potrzebne sprzęty i przybory.
Będę robić paznokcie!!!
Na razie hybrydy na naturalnej płytce. Z czasem może na tipsie lub na szablonie.
Wszystko zależy od tego czy w ogóle będę miała komu robić i jak mi to będzie szło.
Gdyby ktoś miał ochotę to zapraszam :)

Będę wrzucać fotki uwieczniające moją pracę.
Dziś będzie pierwsza.
Tydzień temu robiłam sama sobie. Szału nie ma, ale w  końcu to był mu pierwszy raz :)